Cud i zmarnowana szansa Piotra Żyły. Byłoby świetnie, gdyby nie ten jeden moment
Pierwsza seria klasycznie odbywała się z formie KO – skoczkowie rywalizowali ze sobą w duetach i to ten lepszy przechodził dalej. Jako że Polakom w tym sezonie idzie raczej słabo, do zawodów awansowało czterech z sześciu podopiecznych Thomasa Thurnbichlera. Ta sztuka nie udała się Maciejowi Kotowi i Pawłowi Wąskowi.
Turniej Czterech Skoczni. Piotr Żyła uratowany
Najpierw na belce pojawił się Niko Kytosaho, który za rywala miał Aleksandra Zniszczoła. Reprezentant Finlandii spisał się słabo – poleciał na 116,5 metra i dostał 100,5 punktu. Nasz rodak z kolei wylądował za punktem konstrukcyjnym i potwierdził dobrą formę ze wcześniejszych prób. Odległość 128 metrów i 123,1 „oczka” dało mu awans.
Następnie przyszła kolej na Halvora Egnera Graneruda oraz Kamila Stocha. Norwegowi idzie w obecnym sezonie zaskakująco słabo, w związku z czym jego triumf nad Biało-Czerwonym wcale nie był oczywisty. Norweg osiągnął identyczną odległość do Zniszczoł. Stoch wylądował o 2 metry dalej, aczkolwiek odjęto mu więcej punktów za wiatr. Ostatecznie awansował Polak, który wygrał o 0,8 punktu.
Dawid Kubacki również oddał przyzwoity skok w przeciwieństwie do kilku wcześniejszych prób. Dystans 128 metrów pozwolił mu na uzbieranie 118,5 „oczka”. Niestety Johann Andre Forfang poleciał o metr dalej, ale miał słabsze warunki wietrzne. W efekcie otrzymał większą rekompensatę i dostał o 5,1 punktu więcej. Niestety Polak dość szybko wypadł z grona „lucky loserów”, wyprzedzony przez Alexa Insama z Włoch.
Dopiero w ostatniej parze skakał Piotr Żyła, ponieważ zakwalifikował się do konkursu z ostatniego miejsca. Konsekwencją tego było zestawienie go w parze z Anze Laniskiem, najlepszym sportowcem w eliminacjach. Niestety „Wiewiór” zaliczył tylko 126 metrów, ale z notą 124,5 rzutem na taśmę wypchnął Graneruda z ostatniej pozycji wśród szczęśliwych przegranych. Anze Lanisek poleciał o 10 metrów dalej niż Polak.
Problemy Piotra Żyły w Garmisch-Partenkirchen
W drugiej serii nie musieliśmy długo czekać na starty reprezentantów naszego kraju. Najpierw na belce pojawił się Kamil Stoch, który po pierwszej serii uplasował się na 27. lokacie. Mimo kiepskiej prędkości na progu 36-latek poleciał na 133 metry, a z łączną notą 250,3 wyprzedził Daniela Andre Tande i Remo Imhofa.
Zaraz po nim do boju ruszył Aleksander Zniszczoł. Identyczny dystans oraz ocena na poziomie 255,4 pozwolił mu wyprzedzić bardziej utytułowanego rodaka. Po kilku minutach na skoczni zobaczyliśmy Piotra Żyłę, który osiągnął znakomitą odległość – 137,5 metra. Pod tym względem wypadł imponująco, niestety jednak mało brakowało, aby się przewrócił. Gdyby nie lądowanie, otrzymałby zdecydowanie wyższe noty i mógłby wspiąć się znacznie w klasyfikacji końcowej. Niestety uzbierał tylko 254,3 „oczka”.
Wszyscy Biało-Czerwoni uplasowali się zatem w trzeciej dziesiątce drugiego konkursu w Turnieju Czterech Skoczni. Rywalizację w Garmisch-Partenkirchen wygrał Anze Lanisek, a na podium znaleźli się też Ryoyu Kobayashi i Andreas Wellinger. Polacy z kolei zajęli kolejno: 20. (Zniszczoł), 21., (Żyła) i 24. (Stoch) lokatę.